Łukasz Majewski

Ballada gruntowna

Usta pierzchną,
Miesza pamięć pocałunku smak na dworze.
Usta pierzchną,
Czy to za Nią, czy dlatego, że na mrozie?
Jak od mrozu - maść pomoże,
Jeśli za Nią - to już gorzej.
Nie ma takiej receptury,
Która łata w sercu dziury.
Usta pierzchną,
czy to za Nią, czy dlatego, że na mrozie?

Grzęzną słowa,
Niewykrystalizowane do Niej myśli.
Grzęzną słowa,
Jak w przełyku zagubione pestki wiśni.
Świeże, jeszcze bez zacieków,
Plączą się po krwioobiegu.
Konsekwentnie ściągną na dno,
Gdy w zamknięty obieg wpadną.
Grzęzną słowa,
Jak w przełyku zagubione pestki wiśni.

Tracę zmysły,
Nie panuję nad bezwładu ciała zrywem.
Tracę zmysły,
Na wznak leżąc, kontroluję perspektywę.
Dodatkowo w tej pozycji
Jestem pięknie romantyczny,
Mimo, że nie dzierżę w dłoni
Kwiatów, pióra ani broni.
Tracę zmysły,
Na wznak leżąc, kontroluję perspektywę.

Czas wstrzymuję,
Upijając się setkami destylatów.
Czas wstrzymuję.
Kątem oka dotykając cyferblatu.
Czasem Twoje kroki słyszę,
Gdy w eskorcie białych myszek
Na dnie pustej szklanki tańczysz
I to musi mi wystarczyć.
Czas wstrzymuję,
Upijając się setkami destylatów